SPECJALNE - BRUDNOPIS
Jacaszek / Miłka
Sequel
2005, Gusstaff
Miłka ładnie śpiewa już na początku, rzecz o wyznawaniu miłości na produkcji o jazzowej rytmice, w ogóle klasycznej konstrukcji, autorstwa kolesia od polskiego lo-fi w dziecięcych klimatach. Eekkhhhg. Z tytułami takimi jak "Dżezawi" czy "Astronomiczna Jesień". A "I.M.G.I.W." emituje ducha postaci "Four Ton Mantis" momentami. To płyta z tekstami: "Nie myśl o mnie słonko, nie myśl najmilszy". "To było lato pełne zapachów." Miłka jest miła i sympatyczna, a Jacaszek nie mnie obchodzi, chociaż niezmiernie się stara między innymi klawiszami narobić luźnych, rozmiękczonych tekstur i zawiesić jakikolwiek ładny i składny motyw tamże. Czy jakiś drętwy groove (ja wiem, ja wiem) na kulawej synkopie (ale jest w tym jakiś profesjonalizm, o funkcji analogicznej do cukru w kawie jeśli tylko pijacie kawę z cukrem). Fajnie w każdym razie gdyby komuś album podszedł, ponieważ zawsze to nieszkodliwy avant-pop jazzowy jak się słyszy (choć to może być i żart), mimo wszystko nudny jak wypity przedprzedwczoraj litr podłego koniaku (incydentalne komutacje w ramach pojedynczych impulsów na tym polu w ogóle rzutują mi na ocenę strasznie, stąd widać że źle nie jest), jednak nic mnie już nie zdziwi, mimo że czekałem na jakiś obiadek z różowych grzybków i spotkał ją zawód. A Miłki poprzednia płyta leży tu i tam za 9.99 zł i jest to chyba rozsądniejszy wybór, biorąc pod uwagę współczynnik cena / jakość, acz przy zbyt wysokiej wartości spinu jak dla mnie z każdej strony.