SPECJALNE - BRUDNOPIS
Frog Eyes
The Folded Palm
2004, Absolutely Kosher
Carey Mercer miałby szanse na festiwalu poezji własnej śpiewanej, czy raczej jęczanej i wytej, bo czego jak czego, ale braku zaangażowania w śpiewanie i oszczędzania się zarzucić mu nie można. Lojalnie ostrzegam, że nie oszczędza się tu także sił słuchacza. Innymi słowy, gość zaczyna jednak denerwować, coś on się za bardzo męczy jak na mój gust, ale jeśli komuś się bardziej podoba, że jako nuty został tu użyty wykres palpitacji serca , jeśli ktoś lubi udziwnionego post-punka, a zwłaszcza, jeśli szuka w muzyce różnych trudności, to jest to propozycja dla niego. Trudne są tu na przykład liczne pytania stawiane przez Mercera: "What's this hell? / What's this pen? / Put me in the hole with the rest of the men?", "Did you call yourself a shovel that was suffocating snow? / Did you call yourself a shovel that was suffocating fun?". A i odpowiedzi: "Oh lord, I ate a billion cakes. Cold alarm, cold alarm, it's a pity your baby died". Lato, lato, obosieczne kły.
Znałam Frog Eyes z Golden River i o ile tam ten sposób śpiewania jakoś się ładnie wpasowywał, tak tu wysuwa się na pierwszy plan i wystaje jakoś, w czym mu pomagają mniej ciekawe jak dla mnie kompozycje. Tak, nie przepadam za takim sposobem śpiewania, chociaż w małych dawkach i odpowiednio pokierowane może to brzmieć, że aż pojawia się repeat, jak na przykład w openerze Golden River, gdzie Mercer brzmi niemal jak Bowie(!), co trafnie zauwazono na Pfm. Mógłby tak częściej. A jeśli chodzi o porównania z Tomem Waitsem, to o wiele bardziej podobało mi się przetwarzanie takich inspiracji i mieszanie ich z teatralnością w zespole Man Man. Nawiasem mówiąc – ach, ten chórek w nowej piosence z Six Demon Bag! – jeśli inne piosenki takie będą, to będzie jedna z moich płyt tego roku. Aha, Frog Eyes, no, więc choć to nie moja bajka, to momenty były, ale jeśli ktoś chce poznawać – raczej Golden River. Może do następnej płyty Carey Mercer trochę się uspokoi.