SPECJALNE - BRUDNOPIS
Feist
Let It Die
2004, Arts & Crafts
Feist nabiła już swoje punkty coolu. Jej pierwszy zespół supportował Ramones, mieszkała z Peaches no i wszyscy znacie tamtą płytę Broken Social Scene. W zeszłym roku pozwoliła sobie dla odmiany na nagranie tej crossoverowej płyty (chodzi mi o to, że kupiliście ją z hipsterskich powodów, a wasze matki spędziły z nią kilka miłych chwil), która nie poprawi waszego ego jak te wszystkie płyty Boredoms z importu czy pierwsze, nieremasterowane Public Enemy (wiadomo o co chodzi). Ale pieprzyć łączenie pokoleń, pieprzyć porównania do Norah (uhm, Nory?) Jones (kiedy ostatnio słuchałem Nicka Drake'a też nie brzmiał szczególnie groźnie) – to jest dobra płyta. Co prawda poradziłbym sobie bez tego coveru Rona Sexsmitha, ale dzięki "One Evening" i jej wersji "Inside And Out" Bee Gees jestem jej w stanie wiele wybaczyć. Lepsza niż dobra indie-folk-popowa płyta i jeśli jeszcze nie macie to przyda wam się na tę jesień, dzieciaki.