SPECJALNE - BRUDNOPIS

Duże Pe + IGS + DJ Spox
Sinus

2004, UMC 6.9

Wprawdzie minęło już wiele dni od premiery nowiutkiego longplaya opisanego sygnaturą "Cisza & Spokój", ale wstrzymywaliśmy się z recką, pragnąc równolegle przybliżyć nieobeznanym postacie Pana Pużego Pe i DJ'a Spoxa. Szczerze to powinienem ten tekst napisać 30 października, czyli w dzień kiedy poczułem się małym człowiekiem jeszcze mniejszej wiary, no ale dni jakoś uciekły. A było to tak. Uderzyłem z Megi na koncert C&S do warszawskiego Teatru Rozmaitości i w niewielkiej sali, wraz z kameralną grupką przybyłych zostaliśmy z miejsca wbici w klepki. Duże Pe wymiata na żywo tak okropnie, że po prostu słabo mi się zrobiło, że nigdy na Porcysiu nie wspomniałem (a jeszcze gorzej, jeśli to do mnie wcześniej nie dotarło), że to właśnie ten człowiek w pierwszym rzędzie zasługuje na miano najlepszego MC w kraju. NIKT z czołówki nie ma takiej melodyki w głosie, takiej siły. W każdej frazie czuje się swobodę, rezerwę choć i tak jest to perfekcja (tak, być może logika nie jest tu po mojej stronie). Duże Pe ma tak mocarny głos, że w małej, akustycznie bajkowej (w końcu teatr) sali, w zasadzie nie potrzebowałby mikrofonu. Naprawdę, od strony warsztatu wokalnego robiło to druzgocące wrażenie. Piękne jest też to, że koleś ma jeszcze co najmniej jeden unikalny dar. Potrafi swymi rymowankom nadawać wymiar przystępnej poezji nie ocierając się o grafomanię. Albo jeszcze inaczej. Nawet jeśli to robi, to w uprawnionych sytuacjach. Powiedział bym, że gdy w adekwatnych słowach opisuje rzeczywistość, nie stara się na siłę przeintelektualizować pewnych, często błahych z natury prawideł. (W opozycji przypomniał mi się właśnie niekończący koszmar ostatnich dni w radiowej Trójce – Maria Peszek, "Miły Mój", gratuluję wrażliwości). Własny styl definiują ponadto nieoklepane skojarzenia (trafiają do mnie zlewki z Tomka Hajty, choć akurat te nie należą do najbardziej oryginalnych), zabawy słowne ("Jeśli dać to na boku, dać w mordę, dać dupy, czy dać sobie spokój"), częste cytaty z najrozmaitszych tematów muzycznych (przeważnie z ziomków z krajowej sceny) poparte właściwymi samplami – tu z kolei ukłony dla Spoxa – oraz mająca odzwierciedlenie w licznych featuringach sympatia do sceny około reggae'owej (sprawdźcie fantastyczne "Tak Jak Teraz Jest" i "ZION"). Sinus to bardzo wdzięczna, poprawiająca nastrój płyta, do której nawet po latach chętnie będziecie wracać. Nowa jest jeszcze lepsza.

29 listopada 2006
BIEŻĄCE
Ekstrakt #5 (10 płyt 2020-2024)
Ekstrakt #4 (2024)