SPECJALNE - BRUDNOPIS
Cyne
Evolution Flight
2005, Planet Mu
Będę się mieszał w zeznaniach, bo też i sprzeczne myśli kłębią się pod czachą. (A propos czachy – fajny był ten żółw w Gdzie Jest Nemo, a jak byłem mały to nie mogłem zapamiętać czy piszemy "żółw" czy "żłów".) Time Being to są dla mnie klimaty ósemkowe, normalnie łykam jak rapową wersję Twilight. Tu mamy już "tylko" świetną płytkę z wieloma super kawałkami, hookami, melodyjkami, rymami. W przeciwieństwie do poprzedniczki są tu niepotrzebne, słabsze momenty w których upatruję głównego niszczyciela tak zwanego wrażenia ogólnego. Szczęśliwie, mocniejsze tracki to ponownie cuda do jakich buzia sama się szczerzy, a flow kolesi ponownie przynosi na myśl Nasa. Generalnie zazdroszczę ludziom ogarniającym niezależny rap zza oceanu, bo pewnie więcej takich płyt wychodzi tam w ciągu roku, a są to przecież naprawdę zajebiste rzeczy.