SPECJALNE - BRUDNOPIS
Colleen
Colleen Et Les Boites Des Musiques
2006, Leaf
Zaledwie 37-minutowy album paryżanki Cécile Schott to zestaw uroczych miniatur, nagranych wyłącznie za pomocą wszelkiego rodzaju pozytywek i szaf grających. W pierwotnej, konceptualnej wersji tej recenzji, tekst miał zostać wpleciony we wszechogarniający kolaż tychże urządzeń, co całkowicie oddałoby klimat płyty, jednak wobec problemów z realizacją plastycznej strony tego pomysłu, zmuszony jestem pomalować trochę słowem.
Zdecydowanie na pierwszym planie tego mini-albumu jest jego brzmienie. Zwiewne, perliste, mechaniczne – jak to pozytywki. Plumkanie takie, można by powiedzieć, gdyby nie złośliwy wydźwięk tych słów. Bo płyta ta nie zasługuje na złośliwości czy impertynencje, o nie. Patrzę jej jedynie głęboko w oczy i starając się nie urazić, mówię: "Jesteś trochę nudna, bejb". Pamiętacie taki kawałek Aphexa "Nannou" z Windowlickera? No, to tam też wszystko było oparte na mechanicznych dźwiękach pozytywek, ale ileż się działo. A u Colleen nie. Unfocused, nieuchwytne melodie, monotonia – to główne zarzuty wobec Les Boîtes Des Musiques. A może po prostu nie potrafiłem się wsłuchać i wczuć w ten bajkowy klimat?