SPECJALNE - BRUDNOPIS
Chroma Key
Graveyard Mountain Home
2004, Inside Out
Pierwszy raz usłyszałem Chroma Key w radiu, pięć lat temu przy okazji albumu You Go Now, w obszerności prezentowanego na antenie Trójki. Brzmiał on tak, jak gdyby załoga astronautów w drodze na księżyc nagrywała sobie rozlazły, mroczny trip-pop przesycony tęsknotą za coraz bardziej oddalającą się planetą matką i silnie frasował moje licealne uszy. Więc kiedy Mike podrzucił mi ich nową płytkę, wspomnienia powróciły i bardzo się ucieszyłem, ale dodatkowo dostałem też back-up w postaci debiutu projektu, Dead Air For Radios z 98 (okazało się bowiem, iż You Go Now to sofomor) i brzmiał on tak, jak gdyby ta sama grupa astronautów dwa lata wcześniej ćwiczyła swój kosmiczny lot w symulatorze. Wreszcie zapuściłem Graveyard Mountain Home i ze zdziwieniem stwierdziłem, że brzmi ona tak, jak gdyby ta sama ekipa po szczęśliwym powrocie na Ziemię postanowiła nagrać soundtrack do edukacyjnego filmu Age 15 z roku 1955, na którym zejdą się wszystkie inspiracje, z jakimi zetknęli się jako słuchacze. "Come On To Bed" imituje lo-fi post-roczek od strony Mogwai. "Radio Repairman" balansuje między złowrogim ambientowym pyłem "Onions Wrapped In Rubber" Tortoise, a zechowaną pulsacją Selected Ambient Works Aphexa. Kawałek tytułowy celuje w tradycyjne alt-country/folk. "Before You Started" flirtuje z pokręconym IDM. Plus trochę plenerów, "co wy, muzyki filmowej słuchacie?" oraz wieńcząca na nutce nadziei bitowa ballada. Niezły (głównie instrumentalny) miszmasz, co? Niestety, mniej udany od dwóch poprzednich. Chcecie śmieszny morał? Liderem tego przedsięwzięcia jest niejaki Kevin Moore, były klawiszowiec Dream Theater. Lol.