SPECJALNE - BRUDNOPIS
Bob Drake
The Shunned Country
2005, Recommended
Z ręką na sercu to nie znam wcześniejszych Drake'ów, choć niektórzy chcieli mi wmówić, że zdecydowanie powinienem, że to taki niezwykły songwriter, co robi psychodelię aż miło. Osobiście widzę tu zaledwie podłączanie się do mitu dawnego lidera Floydów, taka umysłowo chora, schizofreniczna muzyka. Poznajmy się jednak na oszuście – Bob Drake próbuje być bardziej barrettowski od Barretta: nawet Syd, z autentycznymi problemami psychicznymi, nadawał kompozycjom słuchalny kształt; wtedy może brzmiał unfocused, dziś po kilkudziesięciu latach jak najbardziej na miejscu i dopuszczalnie. Drake za to płodzi dziwaczne półminutowe tracki, gdzie mamy w dodatku jeszcze ze trzy piosenki w piosenkach. Taki folk z mentalnymi dolegliwościami w konwencji kolażowej. Ale jeśli kilkunastosekundowe fragmenty nudzą, to chyba muszą być słabe. A tu mało która melodia nie nudzi. Ariel Pink przeprowadza podobne operacje dużo lepiej.