SPECJALNE - BRUDNOPIS
B.J. Nilsen
Fade To White
2005, Touch
Parę minut potrwa zanim dochodzący ze słuchawek, ślimaczo narastający drone przeważy bulgot szalejącej w łazience pralki. Z początku miałem wątpliwości, który dźwięk lepiej w nastrój refleksji wprowadza, bo opener Fade To White ewidentnie ponosi na tym polu porażkę, ale dalej B.J. Nilsen reguluje fonię i jedziemy już na całego w skromny świat paru, w gruncie rzeczy bezpretensjonalnych, ambientowych ilustracji. Co ja wam będę wyjaśniał czy ten szum jest fajny, a tamto sprzężenie nałożone na szmer akurat pasuje do harmonii. Generalnie wiadomo o co chodzi – mrok, puls i medytacja. Zakończę więc niczym recenzent filmowy "Wyborczej": dla cierpliwych.