SPECJALNE - BRUDNOPIS
Belle And Sebastian
Dear Catastrophe Waitress
2003, Rought Trade
To chyba najmniej lubiany album przez wszystkich fanów dawnego wcielenia Belle & Sebastian, że zdrada niby, że gdzie się podział ten tajemniczy zespół odpowiedzialny za smutek Tigermilk i If You're Feeling Sinister, że produkcja Trevora Horna zabiła naturalność i w ogóle wszystko źle, bo B&S zamieniają się w gwiazdy popu pełną gębą. E tam, pierdolenie. To logiczny krok w rozwoju tej kapeli, najlepsza płyta od czasu sofomora i album bez którego nie byłoby tegorocznego mocarnego wydawnictwa Life Pursuit. Pisząc "najlepsza" mam na myśli "najbardziej przebojowa" – nie przyjmuję zarzutów, że tu nie ma hooków, każdy singlowy numer z tej płyty ma ich pod dostatkiem: wolicie historyjkę o biurowym romansie ("Step Into My Office, Baby"), inspirowane Thin Lizzy "I'm A Cuckoo" czy moje ulubione "Wrapped Up In Books" o fanazjach seksualnych ("We didn't get wet/We didn't dare")? A to nie koniec przecież, mamy tutaj prawdopodobnie najfajniejszego closera w karierze B&S – "Stay Loose", coś jak sequel do "Sleep The Clock Around" i prequel do najlepszej piosenki Belle ever ("Your Cover's Blown" z singla Books) w jednym. Poza tym twórcze nawiązania do czasów, gdy Isobel rozmawiała jeszcze ze Stuartem, a Belle byli bardziej grupą dobrze bawiących się znajomych niż profesjonalnym zespołem ("Piazza, New York Catcher" czy "Lord Athony"). Tak więc jest zajebiście, a jak się przekonaliśmy w tym roku może być jeszcze lepiej.