SPECJALNE - BRUDNOPIS
Beirut
Gulag Orkestar
2006, Ba Da Bing!
Wciąż się zastanawiam, jakim sposobem dotrwałem do końca tej płyty. Podczas odsłuchu miałem wrażenie jakbym siedział w multipleksie wśród absolwentów gimnazjum na projekcji nieudanego filmu Kusturicy (Życie Jest Cudem, anyone?). Na tej płycie jest wszystko: pianino, dramatyczne zawodzenie Zacha Condona, Jeremy Barnes jako pomocnik, syntezatory, smyki, tamburyn, jakieś akustyki, mandoliny, tysiące instrumentów perkusyjnych, akordeon, brakuje tylko jednego – treści. Płyta zamiast cieszyć klezmerskim graniem, męczy niemiłosierne brakiem konkretów, gwarantuje, że po 5 tracku zaczniecie spoglądać na zegarek. Nawet uczyć się przy niej nie można, spróbujcie coś przyswoić przy "Bratislava". No dobra, koniec na dziś z tą żółcią, nawet ten krążek ma jakieś atuty, choćby singlowy "Postcards From Italy". Ten kawałek, nie irytuje, a przy tym dysponuje sporym popowym potencjałem. Zresztą chyba go znacie. Więcej pozytywów nie dostrzegam, miała być zajmująca, pełna wrażeń podroż przez Europę Wschodnią a wyszedł mierny soundtrack do nieistniejącego filmu o Gułagu. Spragnionym klezmerskich uciech radzę wykupić bilet na wycieczkę z Barbez.