SPECJALNE - BRUDNOPIS
Anthony Hamilton
Ain't Nobody Worryin'
2005, Arista
To jakoś strasznie dawno temu było, gdy emocjonowałem się tą płytą, więc nie stać mnie już na żarliwy pean na jej cześć. Pamiętam tylko, że zamiast kolęd w wykonaniu Ryszarda Rynkowskiego, to właśnie soulowe ballady Hamiltona rozbrzmiewały podczas tegorocznego ubierania choinki w moim domu, oraz że idąc na pasterkę przemyciłem w kieszeni discmana, żeby tylko móc w drodze powrotnej posłuchać sobie wzruszającego "Pass Me Over". Od tej płyty wprost bije ciepło i szczerość. Anthony śpiewa prosto z serca o tym, co go martwi, a co cieszy, a że wydaje się być człowiekiem bogobojnym, to również i o tym, co daje mu nadzieję. Szkoda, że tak fajne płyty przechodzą niezauważone.