SPECJALNE - BRUDNOPIS
Aberfeldy
Young Forever
2004, Rough Trade
Równie dobrze za reckę mógłby tu posłużyć playlist "Summer's Gone", który powstał już jakiś czas temu. Znajdziemy tam między innymi stwierdzenie, iż: "generalnie różnorodności na Young Forever mamy niewiele: raz trąbka, raz skrzypce, jakieś chórki, tamburyno, 3-4 akordy i tak przez cały album. Ale spoko, tym, których udało mi się trochę zniechęcić gwarantuję, że po kilku tygodniach/miesiącach przerwy taki "Summer’s Gone" na nowo wywoła mimowolny uśmiech twarzy”.
Teraz gdy po ponad roku powracam do Young Forever "z uśmiechem na twarzy" stwierdzam, że moja opinia wiele się nie zmieniła. Nadal postrzegam Aberfeldy jako "sympatyczne grono" Wyspiarzy, grających folkowy bedroom-pop i śpiewających niewinnie o (udanej / nieudanej) wesołej miłości. I chociaż dzisiaj miast nazbyt infantylnego "Summer’s Gone" wyróżniłbym raczej przebojowy "Slow Me Down", lub nastrojową balladkę "Surly Girl", to Young forever wciąż słucha mi się dość przyjemnie. Nie zmienia to jednakowoż faktu, iż : "wszystkim niedoszłym fanom najpierw gorąco poleciłbym raczej Tigermilk".