-
N - Krótka Piłka - Albumy
-
Niemoc Baśnie
(26 czerwca 2019)"Miss Żużla". Uwielbiam tak skrojone funkowe gitary. Uwielbiam takie odrealnione, z lekka komputerowe ”Wonky, Wonky, Wonky", które pozwala ponieść Cię wizualizacji pełnego luzu z okularami przeciwsłonecznymi w zestawie. Czego tutaj nie lubię? Braku zogniskowanej idei stojącej za tym wszystkim. Baśnie, jak bardzo miejscami dobre ("Bar Widok") niestety wydają się nieszkodliwym zlepem złożonym z kilku improwizowanych motywów pozbawionych ukierunkowanej myśli przewodniej. Mamy tutaj stworzone chwilą melodie, rytualnie repetowane, do których na ciepło dogrywają się narastające warstwy z kolejnymi przewidywalnymi permutacjami, w efekcie tworząc przyzwoite, ale niestety słabo zapamiętywalne kawałki pozbawione indywidualnego charakteru. Nie mogę powiedzieć, że płyta nie jest dobra, ale nie mogę też kategorycznie stwierdzić, że nie brzmi ona jednocześnie jak wszystkie losowe składanki Youtube Hot Indie Alternative Synthwave February 2019 New Hit! Niemoc stworzyła album nadający się bardziej pod promocję. Słuszny i niezobowiązujący bifor przed przyszłym koncertem. Bo na ten moment – jak bardzo chłopaków szanuję (jakoś ten Paramaribor w kontakcie był dużo ciekawszy) – ich muzyka zdaje mi się bardziej skrojona pod scenę niż domowy głośnik. Dlatego w zależności od warunków odsłuchu, możecie śmiało zamienić tamtą ocenę na górze na plusa. −M.Kołaczyk
-
Night Marks Electric Trio Night Marks Electric Trio (EP)
(7 października 2014)Night Marks Electric Trio są wyszkolonymi zawodowcami. To nie umyka uwadze od pierwszych sekund obczajki ich debiutanckiej EP-ki, którą w końcu wydali po uroczym śmiganiu tu i tam oraz wysyłaniu sygnałów "jak coś wydamy, to rozwalimy kosmos" na featach i remiksach. Wszystko brzmi jak z katalogu Brainfeedera, a przejścia basowe mogłyby się pojawić na Until The Quiet Comes, co na początku bardziej budzi chęć posłuchania sobie znowu FlyLo niż wgłębiania się w EP-kę. Potem jednak, przy przypadkowych spotkaniach ich utworów w radiowym eterze, człowiek zaczyna się łapać na pragnieniu obczajenia, kto napisał ten zajebisty kawałek. -R.Gawroński
-
Niia x The Range Breaking (EP)
(9 lutego 2015)Breaking (EP), czyli kolaboracja producenta Jamesa Hintona, który półtora roku temu zadebiutował jako The Range wcale niezłym albumem Nonfiction oraz wokalistki o pseudonimie Niia to tak naprawdę nic nowego. No bo ile razy słyszeliście zmysłowe, oszczędne i oparte na downtempowym bicie r&b? Ile razy mieliście do czynienia (chociażby biorąc pod uwagę naszą lokalną perpektywę) z jakże oryginalnym tandemem laska-facet? No własnie. Problem jest jednak taki, że ja w pełni kupuję każdy z tych pięciu numerów: synthpopowe "Body" mogłoby spokojnie konkurować z Journal Of Ardency Class Actress, "Breaking" uwodzi repetycyjną partią syntezatorów i subtelnymi wokalizami Nii, "Last Man" zahacza o melancholię debiutu Jessie Ware, a "Numb" i "David's House" są po prostu ładne i nie zdziwcie się, jeśli usłyszycie na zakupach w ulubionej sieciówce. Powiesz, że to ten duet to "taki lepszy xxanaxx" i ja się pod tym podpiszę, ale nic nie odbierze mi wieczornej przyjemności w słuchaniu właśnie takich fajowych EP-ek. –J.Marczuk
-
Nite Jewel Real High
(6 lipca 2017)Dla mnie osobiście Real High to najrówniejsza, zawierająca najwięcej zapadających w pamięć motywów, najbardziej treściwa seria piosenek zamieszczonych na jednym wydawnictwie sygnowanym nazwą Nite Jewel. Właściwie każdy indeks to osobna, posiadająca własną tożsamość historia – "Had To Let Me Go" to emocjonalna pieśń wtopiona w relaksujący, beatowy vibe, szklisty synth-pop "2 Good 2 Be True" działa jak leczniczy balsam, tytułowy rozpływa się w kosmiczno-kontemplacyjnym ambiencie, "The Answer" atakuje natomiast żwawszym, deep-house'owym pulsem, a charakterystyczna cyrkowa melodyjka stanowi szkielet "I Don't Know". Następne songi, czy to będzie "When I Decide (It's Alright)" czy "Who U R", nie odstają, a wręcz fantastycznie budują klimat zagubienia i niepewności, który Ramona potęguje swoim wokalem (na przykład piękne rzeczy dzieją się w "Obsession"!) i rozterkami w warstwie lirycznej. Więc jestem jak najbardziej zadowolony. A skoro tak, to polecę ("lecimy tutaj...") jeszcze małą ciekawostkę: zestaw b-sideów, demówek i niepublikowanych numerów Real High, który wczoraj (5/7/17) pojawił się na Bandcampie ("Never Show" do singli roku). Też fajna sprawa. –T.Skowyra
-
Noon Algorytm
(14 maja 2018)Wiem, że ostatnio ciężko u was z czasem – w końcu oprócz pracy w mordowni trzeba jeszcze wymęczyć ostatniego DJ-a Koze – ale nawet przy najczarniejszych scenariuszach nie powinno być na tyle źle, aby nie starczyło wam pół godziny na poznanie jednej z ciekawszych polskich płyt ostatnich miesięcy. Kto w Polsce robi IDM-y? Można policzyć na palcach co najwyżej kilku rąk. Jeśli ograniczymy się do dobrych IDM-ów, skończy się pewnie tylko na palcach jednej ręki, z której połowa kikutów będzie należeć do samego Noona. Algorytm nie przerywa utartej tradycji i staje się kolejnym krążkiem muzycznie spełnionym. To niezwykle godne i monumentalne zamknięcie wieloletniej trylogii, a kapka melancholii i wzruszenia wkrada się zaproszona wyjątkowymi wokalnymi frazami Adama Struga, w zamykającej wszystko "Drodze". Może jako całość, w ogólnym rozrachunku, nie zmieni zasad gry. Nie spowoduje wybuchu euforii i masowego osłuchania społeczeństwa, ale ta doskonała synteza dźwięków organicznych, z topową światową elektroniką, ta rzemieślnicza solidność, perfekcjonizm i dopieszczenie każdej możliwej ścieżki, to są rzeczy, które niesamowicie imponują; zaś logistyczny trud, jaki musiał wywiązać się z tego ogromnego spektrum stosowanych instrumentów i rozwiązań, w gruncie rzeczy skutecznie powinien wybawić nas z kompleksów narosłych względem zachodu.
Jeżeli już się czepiać na siłę (może to trochę banalne) – jak na zwieńczenie to trochę za krótko, ale wiecie, że tego typu czepialstwo wewnętrznie, dużo bardziej napędzane jest niepoprawnym komplementem niż surową reprymendą. Obadajcie temat. −M.Kołaczyk
-
Nothing Tired Of Tomorrow
(18 października 2016)Ta płyta to trochę taka wizyta na chacie kumpla za młodu, gdzie jego matka, perfekcyjna pani domu, w stroju jakby pichciła mete, pieczołowicie przeciera po raz piętnasty podłogę. Gdy w końcu usiądziecie, wpadnie wam do pokoju, aby zdzierając farbę przetrzeć jeszcze stół, z automatu rzucając, że ”u nas to zawsze tak brudno” (to zdanie i jego kontekst można połączyć z dominującą więzienną, depresyjną liryką). Wychodząc pozostawi jeszcze za sobą unoszący się w powietrzu zapach nienawiści zmieszanej z chlorem, związany z tym, że masz czelność naruszać to perfekcyjne sanktuarium. Tired to takie mieszkanie, z jednej strony jest tu ultra normcorowo, ładnie, czysto i przyjemnie, z drugiej mamy tutaj posmak drobnomieszczańskiej bezdusznej i zdezynfekowanej gitarowej atmosfery zabijającej jakiekolwiek życie. Wszystko irytująco na błysk, brak tu werwy, jakiejś autentycznej siły witalnej, czegokolwiek co wybiłoby całość z bycia westernową kartonową makietą filmową. Mimo tego, dla kilku naprawdę spoko szlagierów, płaczliwych ballad i świetnych shoegaze'owych momentów, w wydawnictwo z przyjemnością można się zanurzyć, wypić piwo, dwa, pogadać o życiu i wyjść spędzając bardzo miły wieczór, rzucając na pożegnanie kurtuazyjne do widzenia, zostawiając na wycieraczce trochę błota zmieszanego ze słomą. −M.Kołaczyk
-
NxWorries Yes Lawd!
(24 października 2016)Oficjalny debiut duetu Anderson .Paak i Knxwledge bardziej przypomina sklecony na spontanie mixtape z krótkimi, zwięzłymi jointami na pokładzie. Wszystko mknie tu bez spiny, rozgrywa się wolno i spokojnie, nikt nigdzie się nie spieszy. Jeśli ktoś pamięta EP-kę Link Up & Suede (która była zaledwie wstępną zapowiedzią), to mniej więcej wie, czego się spodziewać – na LP mamy sporo miękkich, oldschoolowych sampli, czuć ducha Marvina Gaye'a i Soulquarians, a podkłady budzą skojarzenie z tożsamością produkcji J Dilli. W dodatku duet wie, jak ułożyć wszystkie elementy układanki, aby wszystko zatrybiło, stąd takie wałeczki jak "Best One", "Kutless", "Get Bigger / Do U Luv", "Scared Money" (niezłe ejtisy wjeżdżają) czy "Another Time" można bez pytania wrzucić na pętle. Bo Yes Lawd! to taki wycofany zawodnik, który zamiast udziału w wyścigu po album roku woli wygodnie rozłożyć się na kanapie i mocno wychillować. –T.Skowyra
-
NxWorries (Anderson .Paak & Knxwledge) Link Up & Suede (EP)
(11 grudnia 2015)Nie było jeszcze na Porcys wzmianki o najgorętszym ostatnimi miesiącami wokaliście, manifestującym wyrwany żywcem z lat 90 hedonistyczny światopogląd zakapiorze, człowieku, który robi coś tak stylowo i po swojemu, ale jednocześnie pamięta o korzeniach – najwyższy czas to zmienić. Anderson Paak, bo o nim mowa, do niedawna kojarzyć mógł się nam wyłącznie z godnością typową dla bohatera sitcomu, a dzisiaj? Dzisiaj zgarnia wszystko. Przełomem była oczywiście współpraca przy Compton, gdzie na spółkę z Kendrickiem zjadł doktorkowi płytę. A dzisiaj? Dzisiaj chce go na gościncę kazdy. Trudno się skądinąd dziwić – obejmuje wzrokiem tegorocznych śpiewaków z pogranicza r&b i pod względem wdrażania pomysłów (metafora topienia się to mój ulubiony moment na wspomnianym Compton) czy siedzenia w bicie mało kto mu dorównuje, bo nigdy nie przewidzisz, w jaki sposób dany wers zostanie wyartykułowany. Nie jestem pewien, czy samplowane połamance Knxwledge to to, czego oczekuje od naszego rookie of the year, ale jako przystawka przed płytą? Jest dobrze. –R.Marek
-
niXes niXes
(11 grudnia 2017)Ania Rusowicz porzuca swój big-bit i renowację reliktów przeszłości po swojej mamie na rzecz nowego projektu niXes, w którym co prawda nie wyrzeka się całkowicie oldschoolu z jakim jest na polskim poletku muzycznym kojarzona, ale filuternie miesza go z onirycznymi, neohipisowskimi melodyjkami. Trochę neo-psych rocka w stylu Tame Impala, trochę leniwego, dreampopowego klimatu i niXes po prostu brzmi dobrze – tak w porządku; może nie aż porywająco na inną planetę, ale przyjemnie-płynąco na pewno. Mocny głos Ani nie gubi się ani na chwilę na zsyntezowanych gitarkach i klawiszach – rozciąga się od rejestru utrzymanego w stylistyce fairy tail, do wysokotonowych i wysokopółkowych popisów wokalnych, jak chociażby w mojej ulubionej piosence na płytce – w "In The Middle Of The Rainbow". Dobra, psychodeliczno-neopopowa polska pyta? Niewykonalne? Jak ktoś mówi coś takiego to kłamie? Ja nie kłamię, sprawdźcie Anię. –A.Kiszka