
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
Bazgram: Frapujące rzeczy, trochę jakby ktoś dostał zlecenie przerobienia chansonowego szlagieru na muzykę parkietową i nie bardzo wiedział, jak się za to zabrać, czyli jak "Wszystko Czego Dziś Chcę" Brodki, gdybym nie zasnął w czterdziestej sekundzie. Muzyka do bycia wyrzucanym z klubu za płakanie ludziom do drinków. Dla wszystkich, którzy chcieliby potańczyć do i pośpiewać z Françoise Hardy, ale tańczyć nie ma jak, a śpiewać pasowałoby po francusku.
Filipiński, poślubiony LA producent wlewa trochę dance-popowego, ukłutego wirusem azjatyckiej przyswajalności optymizmu w serca wszystkich niepoprawnych romantyków. Główną atrakcją tej sonicznej apoteozy wakacyjnego romansu jest jednak refren, w którym największe wrażenie robi piękny splot chaotycznie porozrzucanych synthów z rozleniwionym wokalem. Dajcie się ponieść uczuciu.
Mroczny, minimalistyczny bit i depresyjne, przesiąknięte beznadzieją nawijki nie pozostawiają wątpliwości, bracia posmutnieli na dobre. Przemysław Gulda w szoku.
Zdeterminowani bracia Brown kłaniają się wpół Three 6 Mafii pod nadzorem sprężystego, minimalistycznego bitu. Marta Linkiewicz już pakuje się do Lambo.
Urokliwa Hinduska z Nowego Jorku i jej lejące się, odprężające alt-r'n'b umiejscowione w pobliżu twórczości Prince'a bądź Maxwella to doskonały lek na skołatane nerwy. Błogość, miód i strzała Amora.
Żarliwa rozmowa targanych wątpliwościami kochanków zawieszona na linii gitarowego r’n’b. Mógłbym słuchać tego wspaniale uzupełniającego się duetu w nieskończoność.
To tak rewelacyjny, sophist-funk-popowy utwór, że aż rozstępuje się przed nim Morze Czerwone. Synthowo-drumowe ze świetną linią basu "Steam" to efektowny odblask twórczości Scritti Politti, Thomasa (może niektórzy kojarzą piosenkę" Shy") i przede wszystkim XTC, co najbardziej słychać w cudownym, spowolniony mostku. Wysublimowana nerdoza, bez której ostatnio nie wyobrażam sobie życia.
Zmysłowe r&b naznaczone prostolinijnym refrenem. Na początku może nie chwycić – później już nie odpuszcza i wżyna się w głowę. Przede wszystkim kręci mnie dosadna i soczysta produkcja. Myślę, że świetnie przy tym podkładzie poradziłaby sobie Ariana Grande.
Modern-funkowe, zakceleryzowane Destiny’s Child na wysokiej jakości sterydach. Hudson Mohawke odbija dziewczynę Timbalandowi.