
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.
A teraz przed Wami zwiewny, thedrumsowy hiciorek z drugiego, indie-popowego obiegu. Coming-out chyba jeszcze nigdy nie brzmiał tak dobrze. Poza tym pamiętajcie, dziewczyny są najlepsze
Coś ma w sobie ta młoda Norweżka, bo każdy jej singiel przyjmuję z otwartymi ramionami. Nastoletnie, queerowe "We Fell" to kolejna dawka marzycielskiego, bezpretensjonalnego twee-popu. A tak w ogóle to jesień jest super.
Najntisowy, motywiczny latin-pop z Meksyku. Bujające, uwodzicielskie r'n'b na najwyższym poziomie, którego nie powstydziłoby się TLC z czasów świetności. Ruleta równie efektowna jak ta Zidane'a.
Wciąż trudno mi uwierzyć w to, co się dziś wydarzyło. Mam zupełną pustkę w głowie, więc nawet nie wiem, co mam napisać o tym latynoskim majstersztyku, oprócz tego, że jest to bardzo zmysłowe, wręcz erotyczne połączenie bossanovy z trip-hopem. Tak że wybaczcie mi i po prostu sypnijcie lajkami.
Londyński producent rozświetla ciepłą letnią noc blaskiem bardzo kojącego, karaibsko taktowanego house’u nienachalnie odsyłającego do twórczości Janet Jackson. Ptaszki ćwierkają, blue curacao leniwie się sączy, odprężający, orbitujący wokół soki (chyba tak się to odmienia, no nie?) bit płynie, czyż to nie wymarzony scenariusz pod grę wstępną? A może to tylko majaki z samotności w gasnącym świetle miasta?
Od dwóch dni głowię się nad tym, kiedy ostatnio słyszałem fajniejszy scandi-pop. Bezpretensjonalne, nienachalnie taneczne "Body" to duchowny krewny "Summer Fling". Islandia to nie tylko Sigur Ros, ale też czysta popowa frajda.
Pojebany lo-fi-synth-autotune-pop Good Posture unaocznia fakt, że warto czasem zanurzyć się w soundcloudowe odmęty. Wytwór chorej, popowej wyobraźni wyjęty ze świadomego snu Ariela Pinka.
- Halo, policja, podoba mi się nowy wakacyjny joincik Gorillaz, czy to podchodzi pod jakiś paragraf?
- Nie, o ile to faktycznie będzie hit tegorocznego lata.
- Niestety nie widzę innej możliwości, taki calvinowski, słoneczny post-funk to wakacyjny pewniak.
- To co mi pan truje dupę w ten upał?
Progres tego duetu coraz bardziej mnie zadziwia, ale może trzeba się już powoli zacząć przyzwyczajać do tego, że to obecnie najlepszy tandem w polskim rapie. Nie ma ściemy, ta charyzmatyczna, kinofilska przewózka po onirycznym, kabalistycznym bicie w duchu wczesnych produkcji Clamsa Casino wbija się do łba jak zły. Oni Solar i Białas, my Guli i Homex.