
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Norweski pop na sterydach z refrenem, którego nie powstydziłby się Lido w najwyższej formie. Mówią, że co za dużo, to niezdrowo, na szczęście nie dotyczy to tego napędzanego paliwem rakietowym utworu.
Zmutowany, futurystyczny grime o zepsutej, post-afrobeatowej rytmice. Mroczny, zaangażowany społecznie manifest, który połamie Ci szczękę.
Niestety mam sporo zarzutów względem comebacku GGD. Po pierwsze, to bardzo estetyczne, ale jednak flaki z olejem, po drugie, utwór tytułowy ciągnie się w nieskończoność, a po trzecie, interludia dodatkowo rozwadniają strukturę albumu. Na szczęście w całym tym gąszczu zawiedzionych nadziei i ostentacyjnej beztreściowości znalazły się dwa wybitne osiągnięcia, a konkretnie wzmiankowane już tu wcześniej "Lotus" i tropikalnie krautrockowe (circa wczesny Kraftwerk), orzeźwiające niczym limonkowy sorbet na skwarnej, karaibskiej plaży "Too Much, Too Soon". Zatem rzućcie wszystko (a zwłaszcza słuchanie pozostałych tracków z Kazuashity) i delektujcie się tym czystym, niczym nieskalanym pięknem.
Gangusy po siedmiu latach hiatusu nadciągają z ambientoidalnym, pustelniczym synth-funk-popem po myśli cocteautwinsowo-bushowskich ballad. Czerwony karzeł muzycznego niedosytu w cieniu zakwitających kwiatów lotosu.
Ten zespół z Izraela poznałem dopiero w tym roku, ale okazuje się, że wydali kilka EP-ek i singli w ostatnich kilku latach. Na ich pierwszym longplayu jest sporo piosenek takich jak ta, ale "Before I Fall" dobrze streszcza, o co chodzi w tej muzyce – dream pop, Baleary, trochę chillwave, ale w wydaniu raczej hi-fi i z trudnym do uchwycenia elementem niepokoju na dalszym planie, trochę jakby Leon Vynehall był zespołem grającym piosenki. GDM ogrywają lubiane przeze mnie style i tropy niemal do przesady, ale nie mogę przestać do nich wracać.
Nabuzowane weird-digi-r’n’b owija moje popowe serce ciasną folią. Tak zajebiste granko, że aż biłem brawo przy lądowaniu.
Średnio lubię Weeknda, jest dla mnie zbyt krawędziowy albo jak twierdzi moja znajoma, posiadł on rzadką umiejętność bycia jednocześnie najgorszym i najlepszym na świecie w obrębie jednej kompozycji. Akurat w przypadku "Lost In The Fire" jest tym lepszym sobą, w czym skrzętnie pomaga mu francuski producent o za długiej ksywce, który przenosi go do alternatywnej rzeczywistości, gdzie dostaje kosza na domówce u Kanye, bądź ma halucynacje z przećpania.
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.