
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Jeden z mastermindów niedawno zawieszonego Hoops ([']) wychodzi ze swojej piwnicy/garażu/sypialni z indie-popem, do którego krew tłoczy mechaniczne, funkowe serce. Brzmi to wszystko trochę jakby John K. coverował jakiś niewydany numer Bena Jacobsa.
Chcieliście, to macie nowy stereolabowski (ewentualnie saintetienne'owski) psych-pop autorstwa kanadyjskiego kolektywu. Gdybym tworzył kiedyś jesienną składankę, to krautrockowo-lounge'owe "Sunshine" z pewnością znalazłoby na niej zaszczytne miejsce.
Komentarz czytelniczki (Agata Tomaszewska): Kosmiczne, beach housowe syntezatory lśniące w pierwszych taktach szybko zostają sprowadzone na ziemię za sprawą ciepłego, folkowego wokalu i gitar rodem z lat 70-tych. Ale dopiero pre-chorus uświadamia nam, że mamy oto do czynienia z odważną próbą zmierzenia się z elbrechtowskim stylem, z hołdem dla new-wave'owych harmonii i eterycznych wielowarstwowych wokali rozłożonych na rytmicznej, janglowej podstawie. I trzeba przyznać, że jest to próba udana.
Znakomita ta nowa EP-ka Aphexa, pełna nieregularnych, zaskakujących bitów i pięknych melodii. A indeks czwarty, czyli soniczna ilustracja wędrówki do lepszego świata, drogi do oświecenia, to już w ogóle sprawia, że miękną mi kolana. Synth-breakeat-ambientowy raj, do którego prowadzi nieprzystępne, połamane intro.
Jawnie queerowa, post-poważkowa modlitwa o deszcz meteorytów. Apokaliptyczna, dezintegrująca kompozycja rozchwytywanego Wenezuelczyka, od której dostaniesz obezwładniającego ataku paniki.
Pytacie w listach, gdzie to cholerne Arctic Monkeys. Szczerze, to daleko od sfery moich zainteresowań, ale już odpaliłem tę nową płytę, żebyście nie zawracali mi gitary. I wiecie co? Nawet specjalnie nie żałuję tych 40 minut, jednak wracać nie będę, no ewentualnie do glamrockowego, nieco teatralnego “Golden Trunks” z wrzynającym się w pamięć chropowatym riffem. Może to jedynie Bowie czy inny T. Rex w krzywym zwierciadle, ale jak to wrze.
Każdy na swój sposób radzi sobie z kryzysem wieku średniego, niejaki Rosenberg np. wraca myślami do chwalebnych początków swojej piwnicznej kariery. Marzycielskie "I Wanna Be Young" to w istocie taki schizofreniczny, arielowsko pokawałkowany synth-pop at its finest.
Właśnie takiego staroszkolnego Pinka mi brakowało. "Bolivian Soldier" to wczesny, nieujarzmiony Ariel, który wywraca ejtisowy synth-pop na drugą stronę. Mi to pasuje, ja to pochwalam.
Pink, przy okazji reedycji starych rzeczy, wyciąga dla nas z zakurzonej piwnicy chwytliwy, niezobowiązujący utwór, który dopiero teraz ujrzał światło dzienne. Jest to klasyczna, chałupnicza arielowszczyzna sprzed lat, czyli sam profit.
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.