
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Kiedyś Parker marzył o robieniu bitów dla Britney, teraz po rozgoszczeniu się w mainstreamie jest już całkiem realne. Kolejnym punktem prowadzącym do tego wyśnionego celu jest prawdopodobnie współpraca przy nokturnowym, psych-r'n'b-popowym kawałku Teofila. Motown w blasku ledowych neonów.
Tuzy współczesnego jazz-fusion i okolic sięknęły na dziesięciolatkę labelu Brainfeeder wyjątkowo stylowy prog-r'n'b-popowy numer o posmaku muzyki filmowej. Nie wiem jak Wy, ale ja Stephena Brunera kupuję w każdej konfiguracji.
Komentarz czytelnika (Łukasz Tyburcy): Kandydat do top5 utworów Trippiego. Big 14 w swoim stylu płynie po przyjemnym bicie zbudowanym na samplu Maurette Brown Clark, pokazując jak rozwija się wokalnie. Jeżeli Trippie ma nas ratować tak dobrymi numerami, to ja codziennie chcę być w niebezpieczeństwie.
Co tu dużo ukryć, gość jest pierdolnięty, ciągle wyjeżdża z czymś nowym i zawsze jest to dobre. Tym razem chodzi po błyszczącej posadzce spręźystego, juniorboysowego disco-funku o wysokim stopniu frenchtouchowego zmechanizowania. Nowy Toro, nowy powód do zadowolenia.
Liczyłem, że zamknięcie westowskiego pięcioksięgu będzie bardziej nieszablonowe, że będzie to coś więcej niż schludnie skrojone, tradycyjne r'n'b (wyjąwszy closera). Jednak i w tym bezpiecznym soulowym środowisku znalazłem coś dla siebie, a mianowicie indeks szósty, w którym główną rolę gra chwytliwy, łebsko wycięty sampel z lat siedemdziesiątych. Bardzo kojące granie o zapachu ciętych róż.
Koniec z graniem post-country w lasach Montany, czas na wylegiwanie się na piaszczystej plaży. Nie jest to być może szczyt możliwości (patrząc całościowo) Justina, ale chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził dobrze zaprojektowany, usoulowiony tropical house, zwłaszcza na początku upalnego lipca. Tak że proszę mi się tu zbytnio nie krzywić, bo tak, a nie inaczej brzmi lato w pełnej krasie.
Niemcy odpadają z Mundialu już w fazie grupowej, to rzeczywiście coś nowego. Trzeba jakoś uczcić tę wiekopomną chwilę, porcja funkującego k-popu wydaje się wprost stworzona do takich sytuacji. Skoczna, optymistyczna muzyka w służbie schadenfreude.
Klasyczny, wspominkowy Tedzik sprzed gimbazowej lobotomii (nie żebym miał mu ją jakoś bardzo za złe, bo przyniosła ona sporo absurdalnych, pojebanie wkręcających się numerów) na wyszlifowanym na połysk klawiszowym bicie. Szczególnie refren z krzykliwymi, euforycznymi wokalami w tle jest tu godny zapamiętania, a jeszcze bardziej ripitu. Nie bądź hejter pleja, polub Jacka.
Zabrakło bengerów na nowej Tinashe i wszyscy tego żałujemy, bo przecież "All Hands On Deck" czy "2 On" to już klasyki; no ale ten kawałek to choć trochę rekompensuje – niby takie nic, a jak siądzie, to nie wyjdzie (tacy ludzie też są), co jest zasługą głosów obu pań (Yukimi Nagano) i przyjemnego basu; latało u mnie na pętli kilka tygodni temu.
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.