
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Chcieliście, to macie nowy stereolabowski (ewentualnie saintetienne'owski) psych-pop autorstwa kanadyjskiego kolektywu. Gdybym tworzył kiedyś jesienną składankę, to krautrockowo-lounge'owe "Sunshine" z pewnością znalazłoby na niej zaszczytne miejsce.
Bazgram: Nie wiem, czy nawiedzonemu B-side'owi jednego z moich ulubionych aktywnych zespołów nie jest aby bliżej do OST-u z Lost In Translation niż do czegokolwiek z ich regularnych albumów. Coś dla siebie dostają fani aliteracji (jak "echolalia" ewoluuje w "alcoholic" w 0:31, to tacy aliteracyjni zboczeńcy jak ja się w ogóle czerwienią), melodii kroczących w górę ("and there's nothing you could possibly say...") i w dół ("...to persuaaade theeem"), a także konkretów – minuta szesnaście i można od nowa. After all this time? Alvvays.
Gaata: Niektórzy ludzie mają ton głosu, który (niezależnie od tego co mówią) sprawia, że chce się zwinąć w kłębek i zasnąć. Tak właśnie jest w przypadku Patricka J Smitha, ale na szczęście jego łagodny szept pasuje jak ulał do solowego, dream popowego projektu artysty. Brookliński multiinstrumentalista odpala kosmiczne syntezatory i wystrzela nas w czasy, gdy przyszłość była piękna i pełna nadziei. Tęskne drony, niczym hipnagogiczne syreny kierują nas ku skałom słodkiego zapomnienia. Marzenie, by zasnąć i się nie obudzić dawno nie było tak kuszące.
Paak poleciał na bogato tym razem. Synth-funkowe, neptunesowe "TINTS" okraszone blueprintowym blichtrem dostarcza jedynie pozytwnych wrażeń. Sami się przekonajcie!
DJ Wielki Huj: Tego rzadko w sumie slucham bo mi sie plakac chce jak to odpale od razu bo mi sie przypominaja stare lata jak w gimnazjum gralem sobie w zespole garazowym i lazilem po miescie bez celu w cieple letnie wieczory, wszystko wtedy bylo jakies latwiejsze ehhhhhh.
Mój ulubiony obecnie polski duecik znowu oddaje nas we władanie swojego słodko-gorzkiego, autorskiego synth-popu, który nastręcza wielu problemów z prawidłowym umiejscowieniem go na mapie współczesnego krajobrazu muzycznego. Wszystko jest tu fajne, ale najciekawszy w tym podłączonym do wirtualnego świata numerze wydaje się niepokojący acid-micro-house’owy pierwiastek z darkwebowych otchłani. Posłuchajcie mnie i dajcie dużo serduszkowych emoji.
Znakomita ta nowa EP-ka Aphexa, pełna nieregularnych, zaskakujących bitów i pięknych melodii. A indeks czwarty, czyli soniczna ilustracja wędrówki do lepszego świata, drogi do oświecenia, to już w ogóle sprawia, że miękną mi kolana. Synth-breakeat-ambientowy raj, do którego prowadzi nieprzystępne, połamane intro.
Wschodzące gwiazdy polskiego niezalu umilają piąteczek bolandzką wersją ścieżki dźwiękowej do BoJacka Horsemana. To tyle z mojej strony, a teraz Netflix, Trzy szóstki, Mewra hobbyn i kocyk, bo jeszcze będzie czas, by pisać dłuższe blurby.
Jeden z mastermindów niedawno zawieszonego Hoops ([']) wychodzi ze swojej piwnicy/garażu/sypialni z indie-popem, do którego krew tłoczy mechaniczne, funkowe serce. Brzmi to wszystko trochę jakby John K. coverował jakiś niewydany numer Bena Jacobsa.
Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
Oddajemy hołd tej nieuchwytnej, nadal nie do końca rozpoznanej dziedzinie kultury i rozrywki.